poniedziałek, 15 stycznia 2018

Jak pies z kotem, czyli powitanie nowego członka rodziny.

Na początku był chaos...
Nieeeee, na początku była Zołza. Kilkanaście lat temu pewna kocia dziewka z Prószkowa trafiła do mnie jako kilkumiesięczna przytulanka. Jednak z tej przytulanki wyrosła niezależna, nie znosząca konkurencji i niechcianych (czyli wszystkich) gości, chwilami wredna kocica o jakże wdzięcznym imieniu Zołza. Jako że Zołza wita wszystkich w naszym domu, więc i podczas wizyty przedadopcyjnej nie omieszkała przywitać Tajgę. Jak przebiegło owo spotkanie możecie zobaczyć na filmie i chyba nie ma sensu tego komentować. Tyle że ostrzegam - jest to film dla ludzi o mocnych nerwach.
Do dziś jest podobnie, tyle że z mniejszym nasileniem. Kot pilnuje żeby pies nie wchodził na kanapę i inne meble, a także doskonale dba o swoje bezpieczeństwo, wychodząc z założenia że najlepszą obroną jest atak. Do dzisiaj się śmieję w duchu pamiętając minę Uli patrzącej na tą akcję :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz